sobota, 30 czerwca 2012

A Faded Summer Love

                        (Julia B. & Justyna K./ Atmosphere(second-hand) dress, second-hand bag, Aldo shoes)

Wakacje! Odliczanie skończone. Chociaż nie! Teraz rozpoczynam odliczanie do objazdówki, jednak na razie spędzę trochę czasu w Krakowie i mam nadzieję, że wykorzystam go dość kreatywnie. A co do zdjęć, jak pewnie się zorientowaliście są z dnia wczorajszego, stylizacja z zakończenia roku szkolnego. Przyznam, że przeliczyłam się co do moich umiejętności chodzenia na koturnach, bo dzisiaj ledwo się poruszam i od wczoraj niesamowicie podziwiam wszystkie osoby, które codziennie chodzą na wysokich obcasach. A co dopiero bieganie w takich butach (tutaj wizja kobiety biegnącej do pracy Piątą Aleją z kubkiem kawy w ręcę :D)! No cóż, może kiedyś będzie mi to lepiej wychodziło.

                                                                
Życzę Wam wszystkim wspaniałych wakacji!

wtorek, 26 czerwca 2012

Oh the bitter winds are coming in

                  (Julia B./ second-hand skirt, second-hand jacket, Primark shirt)
Chic print! Prawdobnie kupiłam tę spódnicę z myślą, że będzie udawała  prinotwą. Wiecie o co chodzi! Taką modną. Ta bardziej przypomina folkowo-babcino-mozaikową, ale nie wyprowadzajcie mnie z tego przekonania. Po prostu przeglądając  Who What Wear wpadłam w printową obsesję. Słowo print dodaje się wszędzie: dynamic digital prints, zigzag-print, '60s floral print, animal-print. Hmmm...w takim razie może moją spódnicę nazwę ,,folkowo-babcino-mozaikowo-PRINTOWA"?  :)

Dla tych wszystkich, którzy jeszcze nie widzieli. Gorąco polecam:  Dior ADDICT Fragrance
                          
                         First Aid Kit - Emmylou

środa, 20 czerwca 2012

I believe in memories

                          (Ilona K./ second-hand dress, second-hand sweater)
Ostatnio przemierzając galerię handlową zuważyłam, że zawsze odbywam taką samą podróż. Jak mechaniczny robot, który został zaprogramowany wstepuję do tych samych sklepów. Tak więc stwierdziłam, że mogę dokonać takiego podziału: na sklepy, do których zawsze zaglądam i na te, w których nigdy nie bywam. I to nie koniec! Drugą grupę też można podzielić. Otóż na sklepy, w których ktoś mnie kiedyś widział (oczywiście miliony lat temu) i jedynym usprawiedliwieniem jest:,,Coś strasznego, nie wiem jak kiedykolwiek mogłam coś tu kupić. Musiałam mieć straszny gust"( nie wiem jak mój styl od tamtego czasu się zmienił i nie uważam, żeby to była drastyczna zmiana, jednak każda wymówka jest dobra) oraz na te, które zawsze omijam szerokim łukiem, gdyż wystawa już mówi, że ceny są  nieco odstraszające, albo po prostu nigdy tam nie weszłam i nie pytajcie dlaczego, ponieważ sama nie umiem odpowiedzieć.

A teraz moje odkrywcze podsumowanie: zamiast podróżować po zaludnionych galeriach hadlowych, w których wiemy czego można się spodziewać lepiej wejść do secend-handu i pobuszować w stertach ciuchów w poszukiwaniu prawdziwych perełek. Takie zakupy  uszczęśliwiają 453632 razy niż najlepsze ubrania z sieciówek.

niedziela, 10 czerwca 2012

We Are Young

                                               

                       
                             (Julia B./ second-hand skirt, Zara shirt)

Zbiegam po schodach z wielką nadzieją, że kawałek jasnego materiału nie spowoduje mojego upadku. Siadam - spoglądam czy przypadkiem krzesło nie jest brudne. Idę mokrymi uliczkami - unoszę JĄ w bezpiecznej odległości od ziemi. Tak, spódnice maxi są zdecydownie problematyczne, ale czy nie warto się czasem poświęcić?
Zawsze uważałam, że są one przeznaczone dla dziewczyn niczym z wybiegu Chanel, a nie dla osób (czyt. ja) wzrostu równającego się ich nogom. Kiedy tylko ją zobaczyłam, w cenie za przysłowiowe grosze, wiedziałam, że to jest wspaniała okazja do wypróbowania ich. Po dzisiejszym dniu, pełnym wielu niebezpiecznych atrakcji mogą napisać, że przeżyła, a oznacza to, że w stu procentach zdała swój egzamin. Egzamin wytrwałości w burzy, na schodach oraz innych niepewnych miejscach.

                                                  Fun.: We Are Young ft. Janelle Monáe

sobota, 2 czerwca 2012

Wake me up in July

              (Julia B../ second-hand shirt, VERO MODA sweater, Aldo shoes, vintage bag & hat)

Mój dzisiejszy post będzie poświęcony zimowo-jesiennym rozważaniom. Przyznam, że to trochę dziwne, bo myślami jestem już na plaży.

Ukochane, grube, wełniane swetry kojarzą mi się z piękną górską scenerią, kominkiem, ciepłą herbatą. To właśnie w tej porze roku najczęściej w nich chodzę. Najczęściej nie znaczy tylko. Jak widzicie na zdjęciu, wiosną też ubieram owe swetry. Gdy zdesperowana otwieram moją szafę, a przez głowę przemyka głos: ,,CO JA DZISIAJ ZAŁOŻĘ? NIE MAM W CO SIĘ UBRAĆ!" (Tak, to chyba ten głos, który większości dziewczyn i kobiet towarzyszy na co dzień), a na dodatek zostało mi pięć minut do wyjścia (Ja - odwiecznie, wszędzie spóźniona) wyrzucam pierwszy lepszy sweter, bardzo gruby, miękki i biegnę na przystanek (gdzie oczywiście tuż przed nosem ucieka mi autobus).

Dlaczego je tak kocham? Po pierwsze, są taką moją tarczą ochronną. Dodają mi pewności w takie dni, kiedy wszystko dzieje się na przekór. Po drugie, są niesamowicie ciepłe! I czy na dworze jest -20 stopni zimą czy +15 w letni wieczór, to z grubym, wełnianym swetrem jest się zawsze bezpiecznym. 

                             VARSOVIE - BRODKA